Preview Mode Links will not work in preview mode

Apr 26, 2021

Rosyjski prezydent Władimir Putin rozlokował przy granicy z Ukrainą trzy armie i po kilku tygodniach je wycofał – zyskał co prawda zaproszenie od Joego Bidena na prywatną rozmowę, ale na tym chyba koniec pozytywów z tej awantury. W cotygodniowym podcaście "O świecie w Onecie" Michał Broniatowski i Adam Jasser rozmawiają o motywacjach, które mogły pchnąć Kreml do wywołania napięcia o kilkaset zaledwie kilometrów od polskich granic.

Rozmowa dotyczyła również wydarzeń w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ubiegłym tygodniu prezydent Biden zorganizował wirtualną konferencję kilkudziesięciu światowych przywódców w sprawie klimatu. Wygląda na to, że sprawa odchodzenia od węgla, która do niedawna była w znacznej mierze domeną działaczy społecznych, stała się już kluczową kwestią międzynarodowej polityki.

W minioną sobotę Biden ogłosił, jako pierwszy amerykański prezydent, że rozpoczęta przez Turcję w 1915 r. masakra Ormian była ludobójstwem. To nie tylko stwierdzenie oczywistego faktu, ale i akt politycznej odwagi, który potwierdza, że w istocie w post-trumpowskich międzynarodowych działaniach Ameryki, wartości okazują się ważniejsze od interesów.

– jakie mogą być tego skutki?

W Unii ważne wydarzenie, bo niemiecki Trybunał Konstytucyjny zgodził się na ratyfikację decyzji o środkach własnych UE czyli w praktyce na żyrowanie wspólnej pożyczki Brukseli w wysokości 750 mld euro na fundusz odbudowy. Odwrotna decyzja mogła doprowadzić do całkowitego wykolejenia się projektu.

Innym ważnym wydarzenie w Unii był list przywódców Unii 11 krajów UE, które zażądały poszanowania władz krajowych w zakresie kształtowania polityki w takich dziedzinach jak praca i zatrudnienie, emerytury, edukacja i opieka nad dziećmi. Być może jest to gest o niewielkim znaczeniu praktycznym, ale odebrany został jako prztyczek w nos Brukseli, przypominający jej, że słabo sobie radzi w kwestiach zdrowotnych, a konkretnie szczepień na koronawirusa.

Polski ani Węgier nie zaproszono, by przyłączyły się do listu.