Jan 4, 2021
Mija właśnie dokładnie rok, odkąd Światowa Organizacja Zdrowia po raz pierwszy odnotowała "przypadki zapalenia płuc w mieście Wuhan" w Chinach. Epidemia nie tylko zabiła odtąd niemal 2 mln ludzi na świecie, ale i gruntownie ten świat zmieniła – zmienić go też mógł prezydent Donald Trump, ale właśnie odchodzi w niesławie, upierając się wbrew faktom, że wygrał listopadowe wybory w USA. O wpływie najważniejszych wydarzeń 2020 r. na to co nas czeka w tym roku rozmawiają w podcaście "O świecie w Onecie" Michał Broniatowski i Adam Jasser.
Miniony rok był również czasem negocjacji pomiędzy Wielką Brytanią, a Unią Europejską w sprawie ich umowy rozwodowej. Podpisano ją w Wigilię i 1 stycznia już ostatecznie Wyspy Brytyjskie zostały odcięte od kontynentu.
Ten rok pokaże, jak ułożą się stosunki pomiędzy Unią, a Zjednoczonym Królestwem i czy Brytyjczycy rzeczywiście dobrze wyszli na "odzyskaniu suwerenności od Brukseli". Jak na razie pierwsza minister Szkocji, Nicola Sturgeon, już zapowiedziała, że jej kraj będzie dążyć do uzyskania niepodległości "drogą konstytucyjną".
Unia, poza zamknięciem procesu rozstawania się z Wielką Brytanią, zamknęła również ubiegły rok powołaniem ogromnego funduszu odbudowy zrujnowanych pandemią gospodarek krajów członkowskich, zorganizowaniem akcji szczepień na COVID-19 na terenie całej Wspólnoty i parafowaniem wielkiej umowy z Chinami, która mocno ułatwi europejskim firmom inwestowanie w Państwie Środka.
Nigdy też za wiele przypominania, że wspomniany fundusz odbudowy, wspólna akcja szczepień oraz niezmiennie jednolite stanowisko krajów członkowskich w negocjacjach brexitowych z Wielką Brytanią, to oznaki coraz mocniej zacieśniającej się współpracy państw Unii Europejskiej.
Tymczasem w USA szykuje się gorący tydzień. Najpierw 5 listopada odbędą się wybory uzupełniające na 2 senatorów ze stanu Georgia – Demokraci muszą wygrać obydwa wyścigi, jeśli mają przejąć kontrolę nad wyższą izbą amerykańskiego Kongresu.
Ten sam Kongres dzień później ma formalnie ogłosić wyborcze zwycięstwo Joe Bidena. Ale nie będzie to ceremonia podobna wszystkich dotychczasowych.
Po pierwsze dlatego, że z powodu epidemii koronawirusa, uroczystości będą dużo skromniejsze, a po drugie ustępujący prezydent Donald Trump, zdołał przekonać co najmniej 12 senatorów i kilkudziesięciu członków Izby Reprezentantów, że jego kłamstwo o sfałszowaniu wyborów to jednak prawda.
Niezależnie jednak od wysiłków Trumpa, wyborczy werdykt Amerykanów sprzed dwóch miesięcy, zostanie w Kongresie potwierdzony. I choć całe to zamieszanie oznacza pewien uszczerbek dla reputacji Stanów Zjednoczonych, to jednak ostateczny rezultat, czyli przejęcie Białego Domu przez nowego prezydenta, potwierdzi, że silne instytucje demokratyczne są w stanie obronić obywateli przed kaprysami pozbawionych skrupułów przywódców.