Preview Mode Links will not work in preview mode

May 17, 2023

Europa powinna się przygotować na to, że przez następne pięć lat jej partnerem w Turcji, ogromnym państwie na styku dwóch kontynentów i u wejścia na Morze Czarne, będzie nieobliczalny autokrata Recep Tayip Erdogan, który z upodobaniem i skutecznie gra na nosie Zachodowi i flirtuje z Rosją. Ku wściekłości tego pierwszego i uldze tej drugiej. Michał Broniatowski i Adam Jasser rozmawiają w podcaście "O świecie w Onecie" również o nabierających tempa i przynoszących coraz większe efekty zabiegach Wołodymyra Zełenskiego o dostawy zachodniej broni oraz o tym co NATO i Kreml mogą sobie myśleć o polskiej obronie powietrznej i odpowiadających za nią politykach po znalezieniu w centrum naszego kraju rosyjskiej cruise missile.

Turecki prezydent Erdogan zdobył w niedzielę 49,42 proc. głosów w I turze wyborów i tylko jakiś większy kataklizm może mu jeszcze przeszkodzić w przedłużeniu prezydentury o dalsze pięć lat. Jego konkurent Kemal Kilicdaroglu (45,95 proc.) próbuje jeszcze przyciągnąć niemal 3 mln wyborców, którzy głosowali na antykurdyjskiego i nacjonalistycznego kandydata Sinana Ogana, ale nawet pomyślny wynik negocjacji może nie wystarczyć do ostatecznego zwycięstwa.

Rakieta w gabinecie ministra Błaszczaka

Jak zauważył Adam Jasser, nikt w NATO raczej się nie zdziwił stanem polskiej obrony powietrznej, która nie tylko nie znalazła (a nawet nie szukała!) potężnej rosyjskiej rakiety, ale wcześniej po prostu straciła ją z radarów i spod kontroli śledzących ją myśliwców.

Z całego incydentu z pewnością najbardziej ucieszyli się Rosjanie, bo nie dość, że dowiedli, że ich pociski mogą bezproblemowo docierać w dowolny punkt wewnątrz Polski, to jeszcze potwierdziło im się, że polskie decyzje w sferze obronności nie są oparte na analizie zagrożenia militarnego, tylko na ocenie ich ewentualnych skutków politycznych.

Wielka podróż Zełenskiego

Prezydent Wołodymyr Zełenski wykonał w ubiegłym tygodniu wielką rundę po najważniejszych europejskich stolicach: Rzymie, Berlinie, Paryżu i Londynie (wpadł też do Watykanu na spotkanie z papieżem Franciszkiem). Ta podróż to niewątpliwy sukces dyplomatyczny Ukrainy, bo pokazał wyraźną jedność Europy we wspieraniu walczącego kraju i w gotowości dostarczenia Kijowowi nawet takich rodzajów broni, jak najnowocześniejsze myśliwce.

Europa, widząc wojenne nastawienie Rosji i niezłomność ukraińskiej obrony, nie tylko gotowa jest już dostarczać na front wszelki sprzęt, o jakim zamarzy Ukraina, ale również zmienia trwale swój stosunek do zbrojeń – sytuacja, w której państwa takie, jak Niemcy czy Francja gotowe były oszczędzać na swojej gotowości bojowej należą już raczej do przeszłości.