Preview Mode Links will not work in preview mode

Aug 8, 2023

Ponad 40 krajów świata, w tym największe mocarstwa Zachodu, kraje "Globalnego Południa" oraz Chiny spotkało się w weekend w Arabii Saudyjskiej, by omówić zaproponowany przez Ukrainę plan zakończenia wojny. Rosja była nieobecna. Bez sprzeciwów zgodzono się, że przyszłe porozumienie musi uszanować integralność terytorialną Ukrainy, co do niedawna nie było wcale oczywiste dla wielu uczestników tego spotkania, a przede wszystkim dla Chin. Michał Broniatowski i Adam Jasser rozmawiali w podcaście "O świecie w Onecie" również o zapowiedzi Ukrainy, że będzie atakować rosyjskie tankowce na Morzu Czarnym oraz o coraz poważniejszych sprawach karnych wytaczanych przeciwko Donaldowi Trumpowi, które mogą doprowadzić do wyroku (-ów) więzienia wobec byłego prezydenta USA.

Na pierwszy rzut oka konferencja w Dżuddzie przyniosła niewiele rezultatów – nie było końcowego komunikatu – ale sama obecność Chin i wielu dotąd neutralnych wobec wojny krajów, wzmacnia pozycję negocjacyjną Kijowa wobec Moskwy. Uczestnictwo Chin mogło sugerować, że pojawią się naciski w kierunku ugody na warunkach Rosji, ale najwyraźniej nie doszło do tego. Zamiast tego zebrani oparli się w swoich dyskusjach na "planie Zełenskiego", który zakłada całkowite wycofanie się Rosji z terytoriów zajętych od 2014 r.

Ciekawe, że również Arabia Saudyjska, kolejny sojusznik Kremla chce rozmawiać o zakończeniu wojny w Ukrainie. I nawet nie zaprasza Rosji do udziału w dyskusji. Utrzymujący dotąd kontakty z Moskwą Saudyjczycy postanowili wykorzystać sytuację i poprawić swój wizerunek kosztem Rosji.

Zerwanie paktu zbożowego zaszkodzi Rosji

Kijów zapowiedział, że jeśli Moskwa utrzyma blokadę na transporty zboża, to Ukraina zacznie atakować rosyjskie porty i statki na Morzu Czarnym – w tym tankowce. Ogłoszenie, że wody wokół rosyjskich portów na Morzu Czarnym będą "obszarem zagrożenia wojennego" od 23 sierpnia, nastąpiło po dwóch niedawnych ukraińskich atakach na rosyjskie statki.

Trump w coraz większych kłopotach

Na Donaldzie Trumpie ciąży obecnie 78 zarzutów popełnienia przestępstwa w trzech oddzielnych sprawach karnych. Kilka z nich wiąże się z karą nawet 20 lat więzienia i gdyby Trump został skazany za wszystko, co mu zarzuca prokuratura i otrzymał maksymalną ustawową karę za każdy z nich, groziłoby mu 641 lat więzienia. To oczywiście nie jest możliwe, ale ewentualne i zupełnie niewykluczone skazanie nawet na krótki pobyt w więzieniu mogłoby wiązać się z bezprecedensowymi kwestiami praktycznymi.

Po pierwsze, jak uwięzić byłego prezydenta, który ma prawo do całodobowej ochrony Secret Service. A po drugie, co robić, jeśli Trump zostanie ponownie wybrany do Białego Domu w 2024 r., a sędzia nakaże mu odbyć karę pozbawienia wolności.